Jacek Popowicz pyta o Prawo rodzinne

Witam
Opiszę pokrótce moją sytuację.Żona w maju wniosła sprawę o rozwód. W styczniu sąd sąd oddalił pozew żony w sprawie o separację. Podstawa alkoholizm męża i znęcanie się psychiczne nad rodziną. Sąd zawiesił sprawę na trzy miesiące. Przez ten czas miałem kontynuować dalsze leczenie po terapi stacjonarnej, którą zakończyłem w grudniu 2009 roku. Niestety nie wytrzymałem i zapiłem dwa razy w marcu i maju i stąd ten wniosek o rozwód. W międzyczasie w kwietniu podjąłem dalsze leczenie, które kontynuuję do dzisiaj z tym, że w tej chwili prowadzę terapię indywidualną w przechodni leczenia uzależnień. Chodzę również na kolejne spotkania z psychologiem poza przechodnią. Fakt, że dwa moje ostatnie ciągi były dużo gorsze niż poprzednie. Żona robiła mi zdjęcia min. jak leżałem pijany w domu na podłodze z butelką. Zeznała, że straciłem przytomność przed bramą domu. wzywała trzy razy policję. Ale tylko raz z tych trzech przypadków był to przypadek gdy kłóciłem się z córką po jej słowach: żebym zdechł wynoś się z domu itp. Później dowiedziałem się od syna, że żona specjalnie sprowokowała tę kłótnie, żeby mogła wezwać policję i żeby mnie zabrali. Powiedziała to do dzieci. Nigdy nie stosowałem przemocy fizycznej w domu. nie zgadzam się również z tym, że panuje u nas przemoc psychiczna. Przez cały okres małżeństwa ja utrzymywałem rodzinę. Mimo, że żona od dwóch lat prowadzi działalność gospodarczą, to głównie ja łożyłem na dom, zona korzystała ze środków pieniężnych znajdujących się na naszym wspólnym koncie. Jednak na to konto wpłacałem pieniądze tylko ja. Żona zarobione przez siebie pieniądze wpłacała na swoje konto osobiste do którego nie miałem dostępu. Obecnie na pierwszej rozprawie, która się odbyła w maju żona zażądała eksmisji mojej osoby z domu. Nadmienię, że dom wybudowaliśmy prawie w całości z moich środków. Wiem, że jak piję to mogę być uciążliwy dla rodziny, ale zawsze byłem spokojny, nie wszczynałem awantur. Te dwa zdarzenia w marcu i maju były spowodowane tym, że jeszcze w grudniu 2009 żona odsunęła się ode mnie. Żyliśmy obok siebie a nie ze sobą. Z czasem żona zaczęła stwarzać atmosferę nie do wytrzymania w domu, ubliżać mi, że jestem żałosny, beznadziejny, głupi, że nie potrafię utrzymać rodziny. A tymczasem sama odmówiła dołożenia się do rachunków za prąd i gaz. Że kocham ją chora miłością itp. Bardzo mnie bolały uwagi żony. Nawet syn zaczął zwracać żonie uwagę jak ty się zachowujesz mamo, idź się lecz. Przyznam, że czasami nie wytrzymywałem i naubliżałem żonie. Żona zamykała mi sypialnię gdzie miałem swoje rzeczy, wyrzuciła mi z niej moje ubrania. Starałem się namówić ją do porozumienia, żebyśmy spróbowali ułożyć sobie życie. Niestety żona nie chce o tym słyszeć. Bardzo mi zależy na rodzinie. Staram się walczyć z moim nałogiem. Kocham swoją żonę i dzieci, 14 letniego syna i 17 letnią córkę, która notabene ma zeznawać przeciwko mnie w sądzie. Wiem, że mój nałóg jest ogromnym argumentem przeciwko mnie w sądzie. Ale czy sąd może wziąć pod uwagę, że się leczę, że nadal utrzymuję rodzinę? Czy możliwe jest eksmitowanie mnie z domu? Jak nie nadużywam alkoholu to robię zakupy gotuję, praktycznie utrzymuję cały dom. Nie ma awantur, jest spokój. Poza kłótniami o rozwód co niestety się zdarza w obecnej sytuacji. Ja się nie zgadzam na rozwód, staram się nie wrócić już do nałogu. Stwierdziłem, że osiągnąłem swoje dno. Proszę żonę żeby przemyślała swoją decyzję. Na razie nie dostałem odpowiedzi. Czy sprawy z alkoholikiem zawsze kończą się rozwodem? Czym przekonać sąd, że dam radę wytrwać w trzeźwości i zupełnie poważnie podchodzę do terapii? Bardzo bym pragną aby moja rodzina się nie rozpadła. Czy mam na to jakąś szansę? Przepraszam, że się tak rozpisałem. Pozdrawiam.

Jacek Popowicz

Odpowiedz na to pytanie