Kupno wadliwego samochodu

Witam. Moja sprawa dotyczy kupna samochodu. Kupiłem Yaris 2007 około 3 tygodnie temu. W ogłoszeniu jak i w wymianie smsami sprzedający (osoba prywatna) zapewniał, że samochód nie ma żadnych wad, jest w 100% sprawny. Jedynymi wadami była matowa lampa i przetarty zderzak – są to słowa sprzedającego. Dodatkowo za każdym razem powoływał się na serwis, jaki kazał przeprowadzić przed sprzedażą, gdzie kazał usunąć wszystkie wady samochodu. Po niecałym tygodniu użytkowania samochodu zaczęła się palić kontrolka żółta od oleju. Wysłałem wiadomość do sprzedającego, czy olej uciekał (czy nie dolewał), czy coś nie tak było kiedyś z pompą od oleju. Napisał mi, że nie dolewał, że wszystko było sprawne. Oddałem samochód do mechanika, ponieważ po paru dniach zaczęła się świecić czerwona lampa. Co się okazało?
1. Miska olejowa powykrzywiana. Ślady przecierania papierem ściernym na misce oleju wskazywały na kogoś niedawną interwencję.
2. Czujniki oleju przyczepione na silikon (!).
Mechanik powiedział, że te elementy świadczą o tym, że ktoś wcześniej próbował zlokalizować źródło uciekania oleju, ponieważ oleju w silniku pozostało 0,7 litra! i to jak sprzedawca twierdzi po 1000 km od ostatniego serwisu! nie jest to ilość dopuszczalna przez producenta!
Okazało się, że olej ucieka, ponieważ turbina wymaga wymiany. Rozumiem, że turbina jest częścią eksploatacyjną, za którą roszczenia finansowe się nie należą. Ale okazuje się, że ta turbina była niedawno naprawiana, ponieważ są ślady kluczy, jakich się używa do tego!
Zdecydowaliśmy się z mechanikiem na regenerację turbiny w renomowanej firmie, która potwierdziła, że turbina była naprawiana przez jakiegoś laika, ponieważ tak naprawiona turbina nie nadawała się do eksploatacji. Firma, widząc taki zabieg, sama pokusiła się o wystawienie ekspertyzy, potwierdzają stan turbiny w chwili otrzymania i potwierdzają w niej wcześniejszą nieudolną interwencję.
Dodatkowo otrzymałem z powrotem części ze środka turbiny, które uległy zniszczeniu poprzez złą naprawę.
Mając te wszystkie dowody, czyli:
1. komunikację smsową potwierdzającą słowa sprzedawcy, że samochód jest sprawny i żadnej interwencji nie wymaga
2. ogłoszenie, które wskazuje na to samo
3. ekspertyzę od firmy regenerującej turbiny
4. zużyte części turbiny
5. jeżeli będzie trzeba mogę pokusić się o zdjęcia z przetartej miski olejowej świadczące o próbie zlokalizowania wycieku oleju
6. fakturę od mechanika (wartość naprawy na ponad 2000 tys. przy wartości samochodu na 14 tys.)

Czy z takimi dowodami mogę żądać od sprzedawcy pokrycia kosztów?
Z góry dziękuję za poradę!

Odpowiedz na to pytanie